- A
teraz macie mi się wytłumaczyć z zachowania młode.- te wzruszył ramionami i ją
wyminęły.- Ja jeszcze dziewczyny nie skończyłam!
- Ale my skończyłyśmy An!- i Ak trzasnęła drzwiami. Zamknęła drzwi na klucz a
An westchnęła.
- Co się stało? Gdzie Akari słonko?- usłyszała głos matki.
- Zamknęła się z Mats u siebie. Ale to nie wszystko. Nie uwierzysz co ona z
Matsuri zrobiły w szkole!- i zaczęła opowiadać wszystko mamie.
- CO?! Akari!!- drzwi od pokoju osiemnastolatki się otworzyły a w nich stały
obie przyjaciółki.
- Co?
- Masz szlaban! Pożegnaj się z Matsuri. Poczekaj aż ojcu powiem młoda damo!
Matsuri chodź. Odwiozę cię i powiem twojej babci co zrobiłaś.- Akasuna
przełknęła ślinę. „ No to po mnie…. Ten dinozaur nie da mi spokoju kazaniami”.
Pożegnała się z Ak i ruszyła się ubrać, i wyszła z jej mamą.
- Nie no kurwa dzięki An!!- krzyknęła wściekła, idąc gniewnym krokiem w stronę
Sali do gimnastyki. Mamrotała pod nosem nieprzyjemne epitety w stronę siostry.
Rozgrzała się i zaczęła wykonywać salta do tyłu…. Po godzinie do domu wrócił
ojciec dziewczyn. Wszedł do salonu gdzie, była Ana i jego żona.
- A gdzie mój mały urwis?
- Ćwiczy.- usiadł na swoim fotelu. Kaoru opowiedziała o niestosownym zachowaniu
młodszej córki. Yoshiro podniósł się z fotela i ruszył w stronę gdzie była
Akari. Opierała się o kozła.
- Mogę wiedzieć czemu ich pobiłaś moja droga.
- Tata!- podskoczyła.- Bo oni mnie i Mats popchnęli! A do tego….
- Nie chce tego słuchać. Masz szlaban na dwa miesiące! I masz zakaz spotykania
się z Matsuri.
- Co?!- krzyknęła. Nawet ojciec nie chciał jej do końca wysłuchać.
Powstrzymując łzy napływające do oczy, ominęła ojca bez żadnego słowa i
pobiegła do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz…. Była osiemnasta. Ak nie
wychodziła w ogóle z pokoju. Gdy An, miała
zapukać i zawołać ją na jej ulubiony program oraz kolację, zadzwonił jej
telefon. Spojrzała na wyświetlacz i z wielkim uśmiechem od razu odebrała,
zapominając o siostrze, która…. No właśnie! Gdzie ona była! Po Anie poszedł ich
ojciec. Zapukał i lekko uchylił drzwi. Widział światło lampki, więc wszedł
głębiej.
- Akari. Chodź na kolację.- nie otrzymał żadnej odpowiedzi.- Akari! Młoda damo
jak się ciebie pytam to masz obowiązek mi odpowiedzieć!- nagle poruszyła się
zasłonka. Podszedł do okna, które było otwarte.- Cholera!- chciał ruszyć w
stronę drzwi, gdy usłyszał dźwięk telefonu córki. Podszedł do biurka i
przeczytał wbrew sobie wiadomość, która przyszła. „ Ak! Odpisz, kurwa w końcu!
Tylko nie rób niczego głupiego! Fakt starzy nie potrafią nawet nas wysłuchać,
ale to jeszcze nie powód do płaczu.” Przeczytał jeszcze dwa razy wiadomość, wziął
telefon młodszej córki w szybko wyszedł, kierując się do salonu, gdzie
siedziała jego żona.
- Akari idzie czy nie kochanie?
- Nie ma jej w pokoju!
- Jak to?! A jest u Matsuri?- nagle rozbrzmiał dzwonek jej telefony.
- Halo?
- Akari!!!!!!! Wiem, że nam zabronili gadać, ale możesz chyba odpisać na sms-a?
O! Przestałaś płakać.
- Tu ojciec Akari.- Matsuri przełknęła ślinę.
- Przepraszam pomyliłam….
- Jest u ciebie moja córka?
- Co? Nie niema tu Ak. A co….. O cholera!
- Co się stało moja droga?- spytał jeszcze opanowanym, głosem Yoshiro.
- Nie mogę powiedzieć. Bo muszę szybko ją znaleźć!- i upuściła telefon samej
wyskakując przez okno. Wylądowała zwinnie i w podkoszulce, szortach oraz
skarpetkach biegła przez śnieg w stronę „ lasu śmierci”. Który nie nosił tej
nazwy z byle powodu. Legenda głosi, że w tym lesie zostali zabijani ludzie
podczas wojen. Matsuri krzyczała imię koleżanki. Nie obchodziło ją co się z nią
stanie. Chciała mieć pewność, że jej najlepsza przyjaciółka jest cała. Akari biegła
ile sił w nogach, po raz pierwszy płacząc…. Nagle z kimś się zderzyła. A tym
kimś była Matsuri! Akasuna przytuliła się do przyjaciółki. I jednocześnie
walnęła ją po głowie.
- To za twoje zachowanie!
- Sorry…. Nie musiałaś mnie szukać. Nikt ci nie kazał.- założyła ręce na
piersi. Nagle usłyszały strzały, z pistoletów. O mało co nie krzyknęły, ze
strachu. Podniosły się szybko z ziemi, i ostrożnie oraz szybko starały się
wydostać z tego lasu….. Następnego dnia rodzice Ak i brat Matsuri spotkali się
na policji…. Gdy policja zaczęła poszukiwania An wraz ze swoimi znajomymi też
zaczęli ich szukać. Gdy mijali las śmierci, Naruto o coś się potknął.
- Chyba nie weszły do tego lasu, prawda?- spytała z lekkim strachem Hinata. Ale
co jej się dziwić.
- Sprawdzimy….- przerwał mu czyjś krzyk. Nagle z lasu wybiegły jak oparzone
Matsuri i Akari, całe we krwi! An zemdlała tak samo jak pozostałe dziewczyny. A
gdy to zauważyły…. Zaczęły się śmiać. Podeszły pod drzewo, i jednocześnie w nie
uderzyły, a śnieg na nie wpadł omywając ze soku.
sobota, 26 października 2013
wtorek, 1 października 2013
Konoha History Song cz1
Lekcja matematyki. Brunetka zasypiała na ławce a jej
przyjaciółka zawzięcie z kimś sms-ować
„ To przyjdziesz z nią na imprę do Uzumakiego?”
„ Postaram się. A on wie, że będzie ją robił?”
„ Nie. I to jest najlepsze. Ale ona nie może wiedzieć, że do niego idzie!”
„ Jasne. Masz to jak w banku chłopie. Zmywam się.” I schowała telefon do kieszeni, szturchając kumpelę w bok. Ta jak oparzona wyprostowała się.
- O. Akari skoro jesteś taka chętna to chodź i rozwiąż zadanie 12.
- Ee…- podniosła się półżywa z krzesełka, wzięła podręcznik i zaczęła czytać po drodze zadanie. Dotarła do tablicy i z wielkim obrzydzeniem zaczęła rozwiązywać zadanie przez dwadzieścia minut, aż nie zabrzmiał upragniony dzwonek. Pędem wybiegli z klasy nim nauczyciel zdążył zadać im pracę domową. I szybko opuszczając szkołę. W ten piękny zimowy dzień dwie przyjaciółki szły śmiejąc się do domu Akasuny.
- Ale do twojego brata?
- Nie do babci. Oczywiście, że brata. Babcia jest na jakimś zlocie starych staroci. Poza tym on jest w pracy więc zastaniemy małą z nianią.
- Hmm…. Może pomożemy naszym gołąbeczką, co nie Mats?
- Oczywiście Ak. Trzeba zadbać o moją mała Itari.- i zaniosły się śmiechem idąc do domu Sasoriego. Matsuri zapukała i drzwi otworzyła im Misaki.
- Cześć dziewczyny.
- Hej.
- Dobry.- i weszły do mieszkania.
- Co tam w szkole?
- Nudy…. Oni chcą nas wykończyć.
- Matsuri. Oni chcą tylko ukrócić naszą i tak marną egzystencje zwaną życiem….
- Coś ci się stało?- czarnooka dotknęła czoła koleżanki.- Gorączki nie masz….
- Spadaj.- strąciła jej dłoń i poszła do salonu gdzie z ukrycia skoczyła na nią pięciolatka.
- Jestem ninnja!!
- A!! Ktoś mnie atakuje!- upadła plackiem na kanapę.- Umieram! Matsuri! Pomścij mnie!- i zamknęła oczy a Itari skakała po niej ze śmiechem. Matsuri nie przejęła się prośbą kumpeli tylko poszła do kuchni napić się soku. Po kilku minutach Akari ożyła i zaczęła młodą łaskotać.
- Atak z zaskoczenia.
- Hiahahha…
- Co tu się dzieje?!- do mieszkania wszedł Sasori.
- Tatuś!- uciekła szarookiej i pognała w ramiona taty. Skorpion złapał ją i podniósł do góry.
- Dzień dobry.- przywitała się Urokiri.
- Hej durniu.- czerwonowłosy pocałował córeczkę w czółko i posłał znudzone spojrzenie siostrze.
- A wy co tu robicie?
- Opiekujesz się mną do babci powrotu. A mój niewolnik jest tu aby odrobić za mnie matmę.
- Tak… zaraz! Co?! Osz ty!- i licealistki zaczęły się gonić. Misaki podeszła do swojego przełożonego.
- To ja już będę się zbierała do domu.
- Oczywiście.- licealistki się zatrzymały i popatrzyły na siebie. Musiały zacząć działać.
- Sasori! Coś ty taki niewychowany! Kobiety się odprowadza a nie!
- Popieram. Jaki pan daje przykład córce.- wzięła od niego małą.- My ją lepiej nauczymy niż jej własny ojciec. Prawda Mats?
- Oczywiście. A ty skoro dama wychodzi to masz ją odprowadzić pod sam przystanek i poczekać aż nie wsiądzie do niego bezpieczna i nie zniknie pojazd za zakrętem.- chciał się sprzeciwić, lecz widząc spojrzenie licealistek poddał się. „ Oby Itari nie była taka w ich wieku.” Modlił się do kogokolwiek. Wziął płaszcz i wyszedł z Misaki, wcześniej posyłając osiemnastolatką mordercze spojrzenia. Przybiły sobie piątki i poszły do pokoju małej…. Następnego dnia na uniwersytecie Konoha działy się…hmmm nudy? Nie. Raczej śmierć kilkoro uczniów na kierunku medycznym. Obecnie Karin wykładała swoją prace o budowie narzędzi rozrodczych mężczyzn i oczywiście na czyim się kierowała to.
- Sasuke.- Hinacie chciało się rzygać. Sakura spojrzała na swoją miłość. A Ana na koleżankę.
- Co?- spytały obie.
- Mówię, że Karin cały czas gada tylko o jajach Uchihy. Ale on ich nie ma.- Sakura pogłaskała dziewczynę po kolanie a Ana tłumiła śmiech. Chodź to może dziwne, lecz one były od samego początku najlepszymi przyjaciółkami. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziekan pozwolił wejść i do Sali wszedł Gaara. Każda dziewczyna oprócz trójeczki zaczęła wzdychać.
- Przepraszam, ale Ana Urokiri oraz Sakura Haruno są wzywane do liceum ich rodzeństwa, przez dyrektora.
- Panno Urokiri! Panno Haruno! Możecie iść.- obie podniosły się z miejsc i udały się zza Gaarą. Wyszły a Sabaku zawiózł je do liceum dziewczyn. Wyszedł z nimi i po chwili byli przy gabinecie dyrektorki. Sakura zapukała i weszli.
- Co się ci stało?!- krzyknęły i każda dopadła swoje młodsze rodzeństwo. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała cała brudna od farby Matsuri.
- Przerwać oskarżenia!! Akari jest niewinna!! I mam winowajcę!- złapała jakiegoś chłopaka za fraki i wrzuciła do gabinetu, także wylądował przed Ak na klęczkach.
- Ty!!!!!!- krzyknęła, chłopak szybko podniósł się i uciekł a Akari za nim.
- To ja nie przeszkadzam.- i pognała za kumpelą.
- I widzicie co ja mam z tą dwójką.- powiedziała pod nosem dyrektorka.- Ty mój drogi będziesz musiał posprzątać całą klasę.- kobieta podniosła się z krzesełka.- Proszę za mną.- i wszyscy opuścili jej gabinet. Soka pognał do woźnej pod naporem spojrzenia siostry. Kobieta nie musiała długo ich szukać. Z Sali gimnastycznej dochodziły krzyki. Dotarli i ujrzeli nie codzienny widok.
- Wy!! Głąby! Zostawcie gimnazjalistów!- krzyknęła Mats zakładając dłonie na piersi.
- I co wy nam niby zrobicie co?- popchnęli je i upadły na cztery litery. An chciała już wkroczyć gdy jakiś gimnazjalista ją zatrzymał.
- Proszę pani. Niech pani się nie wtrąca.
- Ale….
- Tego już za wiele!!- krzyknęły obie. Ci dopiero się odwrócili i im miny zbledły.
- E….ej! Dziewczynki nasze kochane…. To było przez przypadek…- każdy z nich przełknął ślinę. Na Sali panowała idealna cisza.
- Wy. Odsuńcie się, dobrze? Nie chcemy aby wam się coś stało.- powiedziała spokojnie Ak do gimnazjalistów. Ci szybko uciekli z pola rażenia. Nagle dało się usłyszeć przeskakiwanie stawów w dłoniach dziewczyn. I powoli ruszyły w ich stronę. Nie próbowali uciekać. Ak powaliła pięciu a Mats czterech. Każda trzymała tych, którzy znęcali się nad nimi i je popchnęli. Byli przygwożdżeni do ziemi.
- A teraz macie ich przeprosić!!!- krzyknęły im do uszu bardziej wyginając ręce.
- Przepraszamy!!!!- wysyczeli z bólu.
- Mogą być?- zadała pytanie 14 Mats. Ci pokiwali głowami z uśmiechami. Zeszły z nich.
- Jeszcze raz was przyłapiemy nad znęcaniem się nad słabszymi lub mniejszymi a nie będzie już tak miło.- zagroziły im a ci w popłochu uciekli z ich widoku.
- Akari!!!!!!! Jak możesz się tak zachowywać!!
- Kurwa.- wyszeptała.
- To ja spadam.- i chciała uciec, lecz została zatrzymana przez Akari.
- To my spadamy.- popatrzyły na siebie i szybko uciekły.
- Akari Urokiri!!! Masz tu w tej chwili wrócić!!- krzyknęła zła Ana. Lecz ich już nie było. A były na dworze w spodenkach i podkoszulkach! Po kilku minutach szaleńczego biegu były w domu Urokiri, gdzie zastały Anę…
„ To przyjdziesz z nią na imprę do Uzumakiego?”
„ Postaram się. A on wie, że będzie ją robił?”
„ Nie. I to jest najlepsze. Ale ona nie może wiedzieć, że do niego idzie!”
„ Jasne. Masz to jak w banku chłopie. Zmywam się.” I schowała telefon do kieszeni, szturchając kumpelę w bok. Ta jak oparzona wyprostowała się.
- O. Akari skoro jesteś taka chętna to chodź i rozwiąż zadanie 12.
- Ee…- podniosła się półżywa z krzesełka, wzięła podręcznik i zaczęła czytać po drodze zadanie. Dotarła do tablicy i z wielkim obrzydzeniem zaczęła rozwiązywać zadanie przez dwadzieścia minut, aż nie zabrzmiał upragniony dzwonek. Pędem wybiegli z klasy nim nauczyciel zdążył zadać im pracę domową. I szybko opuszczając szkołę. W ten piękny zimowy dzień dwie przyjaciółki szły śmiejąc się do domu Akasuny.
- Ale do twojego brata?
- Nie do babci. Oczywiście, że brata. Babcia jest na jakimś zlocie starych staroci. Poza tym on jest w pracy więc zastaniemy małą z nianią.
- Hmm…. Może pomożemy naszym gołąbeczką, co nie Mats?
- Oczywiście Ak. Trzeba zadbać o moją mała Itari.- i zaniosły się śmiechem idąc do domu Sasoriego. Matsuri zapukała i drzwi otworzyła im Misaki.
- Cześć dziewczyny.
- Hej.
- Dobry.- i weszły do mieszkania.
- Co tam w szkole?
- Nudy…. Oni chcą nas wykończyć.
- Matsuri. Oni chcą tylko ukrócić naszą i tak marną egzystencje zwaną życiem….
- Coś ci się stało?- czarnooka dotknęła czoła koleżanki.- Gorączki nie masz….
- Spadaj.- strąciła jej dłoń i poszła do salonu gdzie z ukrycia skoczyła na nią pięciolatka.
- Jestem ninnja!!
- A!! Ktoś mnie atakuje!- upadła plackiem na kanapę.- Umieram! Matsuri! Pomścij mnie!- i zamknęła oczy a Itari skakała po niej ze śmiechem. Matsuri nie przejęła się prośbą kumpeli tylko poszła do kuchni napić się soku. Po kilku minutach Akari ożyła i zaczęła młodą łaskotać.
- Atak z zaskoczenia.
- Hiahahha…
- Co tu się dzieje?!- do mieszkania wszedł Sasori.
- Tatuś!- uciekła szarookiej i pognała w ramiona taty. Skorpion złapał ją i podniósł do góry.
- Dzień dobry.- przywitała się Urokiri.
- Hej durniu.- czerwonowłosy pocałował córeczkę w czółko i posłał znudzone spojrzenie siostrze.
- A wy co tu robicie?
- Opiekujesz się mną do babci powrotu. A mój niewolnik jest tu aby odrobić za mnie matmę.
- Tak… zaraz! Co?! Osz ty!- i licealistki zaczęły się gonić. Misaki podeszła do swojego przełożonego.
- To ja już będę się zbierała do domu.
- Oczywiście.- licealistki się zatrzymały i popatrzyły na siebie. Musiały zacząć działać.
- Sasori! Coś ty taki niewychowany! Kobiety się odprowadza a nie!
- Popieram. Jaki pan daje przykład córce.- wzięła od niego małą.- My ją lepiej nauczymy niż jej własny ojciec. Prawda Mats?
- Oczywiście. A ty skoro dama wychodzi to masz ją odprowadzić pod sam przystanek i poczekać aż nie wsiądzie do niego bezpieczna i nie zniknie pojazd za zakrętem.- chciał się sprzeciwić, lecz widząc spojrzenie licealistek poddał się. „ Oby Itari nie była taka w ich wieku.” Modlił się do kogokolwiek. Wziął płaszcz i wyszedł z Misaki, wcześniej posyłając osiemnastolatką mordercze spojrzenia. Przybiły sobie piątki i poszły do pokoju małej…. Następnego dnia na uniwersytecie Konoha działy się…hmmm nudy? Nie. Raczej śmierć kilkoro uczniów na kierunku medycznym. Obecnie Karin wykładała swoją prace o budowie narzędzi rozrodczych mężczyzn i oczywiście na czyim się kierowała to.
- Sasuke.- Hinacie chciało się rzygać. Sakura spojrzała na swoją miłość. A Ana na koleżankę.
- Co?- spytały obie.
- Mówię, że Karin cały czas gada tylko o jajach Uchihy. Ale on ich nie ma.- Sakura pogłaskała dziewczynę po kolanie a Ana tłumiła śmiech. Chodź to może dziwne, lecz one były od samego początku najlepszymi przyjaciółkami. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziekan pozwolił wejść i do Sali wszedł Gaara. Każda dziewczyna oprócz trójeczki zaczęła wzdychać.
- Przepraszam, ale Ana Urokiri oraz Sakura Haruno są wzywane do liceum ich rodzeństwa, przez dyrektora.
- Panno Urokiri! Panno Haruno! Możecie iść.- obie podniosły się z miejsc i udały się zza Gaarą. Wyszły a Sabaku zawiózł je do liceum dziewczyn. Wyszedł z nimi i po chwili byli przy gabinecie dyrektorki. Sakura zapukała i weszli.
- Co się ci stało?!- krzyknęły i każda dopadła swoje młodsze rodzeństwo. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała cała brudna od farby Matsuri.
- Przerwać oskarżenia!! Akari jest niewinna!! I mam winowajcę!- złapała jakiegoś chłopaka za fraki i wrzuciła do gabinetu, także wylądował przed Ak na klęczkach.
- Ty!!!!!!- krzyknęła, chłopak szybko podniósł się i uciekł a Akari za nim.
- To ja nie przeszkadzam.- i pognała za kumpelą.
- I widzicie co ja mam z tą dwójką.- powiedziała pod nosem dyrektorka.- Ty mój drogi będziesz musiał posprzątać całą klasę.- kobieta podniosła się z krzesełka.- Proszę za mną.- i wszyscy opuścili jej gabinet. Soka pognał do woźnej pod naporem spojrzenia siostry. Kobieta nie musiała długo ich szukać. Z Sali gimnastycznej dochodziły krzyki. Dotarli i ujrzeli nie codzienny widok.
- Wy!! Głąby! Zostawcie gimnazjalistów!- krzyknęła Mats zakładając dłonie na piersi.
- I co wy nam niby zrobicie co?- popchnęli je i upadły na cztery litery. An chciała już wkroczyć gdy jakiś gimnazjalista ją zatrzymał.
- Proszę pani. Niech pani się nie wtrąca.
- Ale….
- Tego już za wiele!!- krzyknęły obie. Ci dopiero się odwrócili i im miny zbledły.
- E….ej! Dziewczynki nasze kochane…. To było przez przypadek…- każdy z nich przełknął ślinę. Na Sali panowała idealna cisza.
- Wy. Odsuńcie się, dobrze? Nie chcemy aby wam się coś stało.- powiedziała spokojnie Ak do gimnazjalistów. Ci szybko uciekli z pola rażenia. Nagle dało się usłyszeć przeskakiwanie stawów w dłoniach dziewczyn. I powoli ruszyły w ich stronę. Nie próbowali uciekać. Ak powaliła pięciu a Mats czterech. Każda trzymała tych, którzy znęcali się nad nimi i je popchnęli. Byli przygwożdżeni do ziemi.
- A teraz macie ich przeprosić!!!- krzyknęły im do uszu bardziej wyginając ręce.
- Przepraszamy!!!!- wysyczeli z bólu.
- Mogą być?- zadała pytanie 14 Mats. Ci pokiwali głowami z uśmiechami. Zeszły z nich.
- Jeszcze raz was przyłapiemy nad znęcaniem się nad słabszymi lub mniejszymi a nie będzie już tak miło.- zagroziły im a ci w popłochu uciekli z ich widoku.
- Akari!!!!!!! Jak możesz się tak zachowywać!!
- Kurwa.- wyszeptała.
- To ja spadam.- i chciała uciec, lecz została zatrzymana przez Akari.
- To my spadamy.- popatrzyły na siebie i szybko uciekły.
- Akari Urokiri!!! Masz tu w tej chwili wrócić!!- krzyknęła zła Ana. Lecz ich już nie było. A były na dworze w spodenkach i podkoszulkach! Po kilku minutach szaleńczego biegu były w domu Urokiri, gdzie zastały Anę…
~~~~
Siemka :D
Mam nadzieje, że tytuł opowiadania wam się podoba jak i cała notka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)