Lekcja matematyki. Brunetka zasypiała na ławce a jej
przyjaciółka zawzięcie z kimś sms-ować
„ To przyjdziesz z nią na imprę do Uzumakiego?”
„ Postaram się. A on wie, że będzie ją robił?”
„ Nie. I to jest najlepsze. Ale ona nie może wiedzieć, że do niego idzie!”
„ Jasne. Masz to jak w banku chłopie. Zmywam się.” I schowała telefon do kieszeni, szturchając kumpelę w bok. Ta jak oparzona wyprostowała się.
- O. Akari skoro jesteś taka chętna to chodź i rozwiąż zadanie 12.
- Ee…- podniosła się półżywa z krzesełka, wzięła podręcznik i zaczęła czytać po drodze zadanie. Dotarła do tablicy i z wielkim obrzydzeniem zaczęła rozwiązywać zadanie przez dwadzieścia minut, aż nie zabrzmiał upragniony dzwonek. Pędem wybiegli z klasy nim nauczyciel zdążył zadać im pracę domową. I szybko opuszczając szkołę. W ten piękny zimowy dzień dwie przyjaciółki szły śmiejąc się do domu Akasuny.
- Ale do twojego brata?
- Nie do babci. Oczywiście, że brata. Babcia jest na jakimś zlocie starych staroci. Poza tym on jest w pracy więc zastaniemy małą z nianią.
- Hmm…. Może pomożemy naszym gołąbeczką, co nie Mats?
- Oczywiście Ak. Trzeba zadbać o moją mała Itari.- i zaniosły się śmiechem idąc do domu Sasoriego. Matsuri zapukała i drzwi otworzyła im Misaki.
- Cześć dziewczyny.
- Hej.
- Dobry.- i weszły do mieszkania.
- Co tam w szkole?
- Nudy…. Oni chcą nas wykończyć.
- Matsuri. Oni chcą tylko ukrócić naszą i tak marną egzystencje zwaną życiem….
- Coś ci się stało?- czarnooka dotknęła czoła koleżanki.- Gorączki nie masz….
- Spadaj.- strąciła jej dłoń i poszła do salonu gdzie z ukrycia skoczyła na nią pięciolatka.
- Jestem ninnja!!
- A!! Ktoś mnie atakuje!- upadła plackiem na kanapę.- Umieram! Matsuri! Pomścij mnie!- i zamknęła oczy a Itari skakała po niej ze śmiechem. Matsuri nie przejęła się prośbą kumpeli tylko poszła do kuchni napić się soku. Po kilku minutach Akari ożyła i zaczęła młodą łaskotać.
- Atak z zaskoczenia.
- Hiahahha…
- Co tu się dzieje?!- do mieszkania wszedł Sasori.
- Tatuś!- uciekła szarookiej i pognała w ramiona taty. Skorpion złapał ją i podniósł do góry.
- Dzień dobry.- przywitała się Urokiri.
- Hej durniu.- czerwonowłosy pocałował córeczkę w czółko i posłał znudzone spojrzenie siostrze.
- A wy co tu robicie?
- Opiekujesz się mną do babci powrotu. A mój niewolnik jest tu aby odrobić za mnie matmę.
- Tak… zaraz! Co?! Osz ty!- i licealistki zaczęły się gonić. Misaki podeszła do swojego przełożonego.
- To ja już będę się zbierała do domu.
- Oczywiście.- licealistki się zatrzymały i popatrzyły na siebie. Musiały zacząć działać.
- Sasori! Coś ty taki niewychowany! Kobiety się odprowadza a nie!
- Popieram. Jaki pan daje przykład córce.- wzięła od niego małą.- My ją lepiej nauczymy niż jej własny ojciec. Prawda Mats?
- Oczywiście. A ty skoro dama wychodzi to masz ją odprowadzić pod sam przystanek i poczekać aż nie wsiądzie do niego bezpieczna i nie zniknie pojazd za zakrętem.- chciał się sprzeciwić, lecz widząc spojrzenie licealistek poddał się. „ Oby Itari nie była taka w ich wieku.” Modlił się do kogokolwiek. Wziął płaszcz i wyszedł z Misaki, wcześniej posyłając osiemnastolatką mordercze spojrzenia. Przybiły sobie piątki i poszły do pokoju małej…. Następnego dnia na uniwersytecie Konoha działy się…hmmm nudy? Nie. Raczej śmierć kilkoro uczniów na kierunku medycznym. Obecnie Karin wykładała swoją prace o budowie narzędzi rozrodczych mężczyzn i oczywiście na czyim się kierowała to.
- Sasuke.- Hinacie chciało się rzygać. Sakura spojrzała na swoją miłość. A Ana na koleżankę.
- Co?- spytały obie.
- Mówię, że Karin cały czas gada tylko o jajach Uchihy. Ale on ich nie ma.- Sakura pogłaskała dziewczynę po kolanie a Ana tłumiła śmiech. Chodź to może dziwne, lecz one były od samego początku najlepszymi przyjaciółkami. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziekan pozwolił wejść i do Sali wszedł Gaara. Każda dziewczyna oprócz trójeczki zaczęła wzdychać.
- Przepraszam, ale Ana Urokiri oraz Sakura Haruno są wzywane do liceum ich rodzeństwa, przez dyrektora.
- Panno Urokiri! Panno Haruno! Możecie iść.- obie podniosły się z miejsc i udały się zza Gaarą. Wyszły a Sabaku zawiózł je do liceum dziewczyn. Wyszedł z nimi i po chwili byli przy gabinecie dyrektorki. Sakura zapukała i weszli.
- Co się ci stało?!- krzyknęły i każda dopadła swoje młodsze rodzeństwo. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała cała brudna od farby Matsuri.
- Przerwać oskarżenia!! Akari jest niewinna!! I mam winowajcę!- złapała jakiegoś chłopaka za fraki i wrzuciła do gabinetu, także wylądował przed Ak na klęczkach.
- Ty!!!!!!- krzyknęła, chłopak szybko podniósł się i uciekł a Akari za nim.
- To ja nie przeszkadzam.- i pognała za kumpelą.
- I widzicie co ja mam z tą dwójką.- powiedziała pod nosem dyrektorka.- Ty mój drogi będziesz musiał posprzątać całą klasę.- kobieta podniosła się z krzesełka.- Proszę za mną.- i wszyscy opuścili jej gabinet. Soka pognał do woźnej pod naporem spojrzenia siostry. Kobieta nie musiała długo ich szukać. Z Sali gimnastycznej dochodziły krzyki. Dotarli i ujrzeli nie codzienny widok.
- Wy!! Głąby! Zostawcie gimnazjalistów!- krzyknęła Mats zakładając dłonie na piersi.
- I co wy nam niby zrobicie co?- popchnęli je i upadły na cztery litery. An chciała już wkroczyć gdy jakiś gimnazjalista ją zatrzymał.
- Proszę pani. Niech pani się nie wtrąca.
- Ale….
- Tego już za wiele!!- krzyknęły obie. Ci dopiero się odwrócili i im miny zbledły.
- E….ej! Dziewczynki nasze kochane…. To było przez przypadek…- każdy z nich przełknął ślinę. Na Sali panowała idealna cisza.
- Wy. Odsuńcie się, dobrze? Nie chcemy aby wam się coś stało.- powiedziała spokojnie Ak do gimnazjalistów. Ci szybko uciekli z pola rażenia. Nagle dało się usłyszeć przeskakiwanie stawów w dłoniach dziewczyn. I powoli ruszyły w ich stronę. Nie próbowali uciekać. Ak powaliła pięciu a Mats czterech. Każda trzymała tych, którzy znęcali się nad nimi i je popchnęli. Byli przygwożdżeni do ziemi.
- A teraz macie ich przeprosić!!!- krzyknęły im do uszu bardziej wyginając ręce.
- Przepraszamy!!!!- wysyczeli z bólu.
- Mogą być?- zadała pytanie 14 Mats. Ci pokiwali głowami z uśmiechami. Zeszły z nich.
- Jeszcze raz was przyłapiemy nad znęcaniem się nad słabszymi lub mniejszymi a nie będzie już tak miło.- zagroziły im a ci w popłochu uciekli z ich widoku.
- Akari!!!!!!! Jak możesz się tak zachowywać!!
- Kurwa.- wyszeptała.
- To ja spadam.- i chciała uciec, lecz została zatrzymana przez Akari.
- To my spadamy.- popatrzyły na siebie i szybko uciekły.
- Akari Urokiri!!! Masz tu w tej chwili wrócić!!- krzyknęła zła Ana. Lecz ich już nie było. A były na dworze w spodenkach i podkoszulkach! Po kilku minutach szaleńczego biegu były w domu Urokiri, gdzie zastały Anę…
„ To przyjdziesz z nią na imprę do Uzumakiego?”
„ Postaram się. A on wie, że będzie ją robił?”
„ Nie. I to jest najlepsze. Ale ona nie może wiedzieć, że do niego idzie!”
„ Jasne. Masz to jak w banku chłopie. Zmywam się.” I schowała telefon do kieszeni, szturchając kumpelę w bok. Ta jak oparzona wyprostowała się.
- O. Akari skoro jesteś taka chętna to chodź i rozwiąż zadanie 12.
- Ee…- podniosła się półżywa z krzesełka, wzięła podręcznik i zaczęła czytać po drodze zadanie. Dotarła do tablicy i z wielkim obrzydzeniem zaczęła rozwiązywać zadanie przez dwadzieścia minut, aż nie zabrzmiał upragniony dzwonek. Pędem wybiegli z klasy nim nauczyciel zdążył zadać im pracę domową. I szybko opuszczając szkołę. W ten piękny zimowy dzień dwie przyjaciółki szły śmiejąc się do domu Akasuny.
- Ale do twojego brata?
- Nie do babci. Oczywiście, że brata. Babcia jest na jakimś zlocie starych staroci. Poza tym on jest w pracy więc zastaniemy małą z nianią.
- Hmm…. Może pomożemy naszym gołąbeczką, co nie Mats?
- Oczywiście Ak. Trzeba zadbać o moją mała Itari.- i zaniosły się śmiechem idąc do domu Sasoriego. Matsuri zapukała i drzwi otworzyła im Misaki.
- Cześć dziewczyny.
- Hej.
- Dobry.- i weszły do mieszkania.
- Co tam w szkole?
- Nudy…. Oni chcą nas wykończyć.
- Matsuri. Oni chcą tylko ukrócić naszą i tak marną egzystencje zwaną życiem….
- Coś ci się stało?- czarnooka dotknęła czoła koleżanki.- Gorączki nie masz….
- Spadaj.- strąciła jej dłoń i poszła do salonu gdzie z ukrycia skoczyła na nią pięciolatka.
- Jestem ninnja!!
- A!! Ktoś mnie atakuje!- upadła plackiem na kanapę.- Umieram! Matsuri! Pomścij mnie!- i zamknęła oczy a Itari skakała po niej ze śmiechem. Matsuri nie przejęła się prośbą kumpeli tylko poszła do kuchni napić się soku. Po kilku minutach Akari ożyła i zaczęła młodą łaskotać.
- Atak z zaskoczenia.
- Hiahahha…
- Co tu się dzieje?!- do mieszkania wszedł Sasori.
- Tatuś!- uciekła szarookiej i pognała w ramiona taty. Skorpion złapał ją i podniósł do góry.
- Dzień dobry.- przywitała się Urokiri.
- Hej durniu.- czerwonowłosy pocałował córeczkę w czółko i posłał znudzone spojrzenie siostrze.
- A wy co tu robicie?
- Opiekujesz się mną do babci powrotu. A mój niewolnik jest tu aby odrobić za mnie matmę.
- Tak… zaraz! Co?! Osz ty!- i licealistki zaczęły się gonić. Misaki podeszła do swojego przełożonego.
- To ja już będę się zbierała do domu.
- Oczywiście.- licealistki się zatrzymały i popatrzyły na siebie. Musiały zacząć działać.
- Sasori! Coś ty taki niewychowany! Kobiety się odprowadza a nie!
- Popieram. Jaki pan daje przykład córce.- wzięła od niego małą.- My ją lepiej nauczymy niż jej własny ojciec. Prawda Mats?
- Oczywiście. A ty skoro dama wychodzi to masz ją odprowadzić pod sam przystanek i poczekać aż nie wsiądzie do niego bezpieczna i nie zniknie pojazd za zakrętem.- chciał się sprzeciwić, lecz widząc spojrzenie licealistek poddał się. „ Oby Itari nie była taka w ich wieku.” Modlił się do kogokolwiek. Wziął płaszcz i wyszedł z Misaki, wcześniej posyłając osiemnastolatką mordercze spojrzenia. Przybiły sobie piątki i poszły do pokoju małej…. Następnego dnia na uniwersytecie Konoha działy się…hmmm nudy? Nie. Raczej śmierć kilkoro uczniów na kierunku medycznym. Obecnie Karin wykładała swoją prace o budowie narzędzi rozrodczych mężczyzn i oczywiście na czyim się kierowała to.
- Sasuke.- Hinacie chciało się rzygać. Sakura spojrzała na swoją miłość. A Ana na koleżankę.
- Co?- spytały obie.
- Mówię, że Karin cały czas gada tylko o jajach Uchihy. Ale on ich nie ma.- Sakura pogłaskała dziewczynę po kolanie a Ana tłumiła śmiech. Chodź to może dziwne, lecz one były od samego początku najlepszymi przyjaciółkami. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziekan pozwolił wejść i do Sali wszedł Gaara. Każda dziewczyna oprócz trójeczki zaczęła wzdychać.
- Przepraszam, ale Ana Urokiri oraz Sakura Haruno są wzywane do liceum ich rodzeństwa, przez dyrektora.
- Panno Urokiri! Panno Haruno! Możecie iść.- obie podniosły się z miejsc i udały się zza Gaarą. Wyszły a Sabaku zawiózł je do liceum dziewczyn. Wyszedł z nimi i po chwili byli przy gabinecie dyrektorki. Sakura zapukała i weszli.
- Co się ci stało?!- krzyknęły i każda dopadła swoje młodsze rodzeństwo. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stała cała brudna od farby Matsuri.
- Przerwać oskarżenia!! Akari jest niewinna!! I mam winowajcę!- złapała jakiegoś chłopaka za fraki i wrzuciła do gabinetu, także wylądował przed Ak na klęczkach.
- Ty!!!!!!- krzyknęła, chłopak szybko podniósł się i uciekł a Akari za nim.
- To ja nie przeszkadzam.- i pognała za kumpelą.
- I widzicie co ja mam z tą dwójką.- powiedziała pod nosem dyrektorka.- Ty mój drogi będziesz musiał posprzątać całą klasę.- kobieta podniosła się z krzesełka.- Proszę za mną.- i wszyscy opuścili jej gabinet. Soka pognał do woźnej pod naporem spojrzenia siostry. Kobieta nie musiała długo ich szukać. Z Sali gimnastycznej dochodziły krzyki. Dotarli i ujrzeli nie codzienny widok.
- Wy!! Głąby! Zostawcie gimnazjalistów!- krzyknęła Mats zakładając dłonie na piersi.
- I co wy nam niby zrobicie co?- popchnęli je i upadły na cztery litery. An chciała już wkroczyć gdy jakiś gimnazjalista ją zatrzymał.
- Proszę pani. Niech pani się nie wtrąca.
- Ale….
- Tego już za wiele!!- krzyknęły obie. Ci dopiero się odwrócili i im miny zbledły.
- E….ej! Dziewczynki nasze kochane…. To było przez przypadek…- każdy z nich przełknął ślinę. Na Sali panowała idealna cisza.
- Wy. Odsuńcie się, dobrze? Nie chcemy aby wam się coś stało.- powiedziała spokojnie Ak do gimnazjalistów. Ci szybko uciekli z pola rażenia. Nagle dało się usłyszeć przeskakiwanie stawów w dłoniach dziewczyn. I powoli ruszyły w ich stronę. Nie próbowali uciekać. Ak powaliła pięciu a Mats czterech. Każda trzymała tych, którzy znęcali się nad nimi i je popchnęli. Byli przygwożdżeni do ziemi.
- A teraz macie ich przeprosić!!!- krzyknęły im do uszu bardziej wyginając ręce.
- Przepraszamy!!!!- wysyczeli z bólu.
- Mogą być?- zadała pytanie 14 Mats. Ci pokiwali głowami z uśmiechami. Zeszły z nich.
- Jeszcze raz was przyłapiemy nad znęcaniem się nad słabszymi lub mniejszymi a nie będzie już tak miło.- zagroziły im a ci w popłochu uciekli z ich widoku.
- Akari!!!!!!! Jak możesz się tak zachowywać!!
- Kurwa.- wyszeptała.
- To ja spadam.- i chciała uciec, lecz została zatrzymana przez Akari.
- To my spadamy.- popatrzyły na siebie i szybko uciekły.
- Akari Urokiri!!! Masz tu w tej chwili wrócić!!- krzyknęła zła Ana. Lecz ich już nie było. A były na dworze w spodenkach i podkoszulkach! Po kilku minutach szaleńczego biegu były w domu Urokiri, gdzie zastały Anę…
~~~~
Siemka :D
Mam nadzieje, że tytuł opowiadania wam się podoba jak i cała notka.
bliźniaczko genialna notka .
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba :D
Usuń